sobota, 19 października 2013

Jak przyjemnie jest żyć złudzeniami.

"Co mam teraz robić?'' zapytałam siebie.
"I co księżniczko? Wracaj do domku i tak sobie nie poradzisz" usłyszałam w głowie kpiący głos Lisicy. 
-NIE!-krzyknęłam, ludzie wokół patrzyli się na mnie jak na wariatkę. Rzuciłam spłoszone spojrzenie na peron i szybkim krokiem wycofałam się w bezpieczne miejsce.  "Nie wrócę do domu z podkulonym ogonem, nie ma takiej opcji" pomyślałam hardo. 
Ale jednak Lisica ma rację, wyjść z domu i wsiąść w pociąg to jedno, a prowadzić samodzielne życie do tego w podróży to drugie. 
Trzeba znaleźć miejsce na nocleg, nagle poczułam ,że jestem strasznie zmęczona. 
Podeszłam do jakiejś staruszki i zapytałam o najbliższy motel. Ta wskazała mi drogę i szybko odeszła jakby  w obawie ,że zaraz wyjmę nóż zza pasa i ją dźgnę. 
W sumie się jej nie dziwię pewnie wyglądam jak ćpunka, podkrążone ze zmęczenia oczy, kaptur na głowie i wielka walizka w ,której mógłby zmieścić się trup. 
"Ludzie są zabawni" zaśmiałam się i niemalże tanecznym krokiem ruszyłam we wskazanym kierunku. 
Ten motel okazał się obskurną speluną do której uczęszczają najgorsze typki. 
Cóż jak trzeba to trzeba, wynajęłam pokój i jak najszybciej do niego uciekłam obawiając się zaczepek ze strony "sąsiadów" Zamknęłam drzwi na kluczyk oddychając z ulgą. Położyłam się na starannie zasłanym łóżku, zbyt zmęczona by nawet obmyć twarz po podróży. 
Zamknęłam oczy i zaczęłam wyobrażać sobie całą tą podróż. Przyznaję mogłam to lepiej zaplanować ale jeśli pomyśle o tych wszystkich wspaniałych miejscach ,które odwiedzę motylki latają mi w brzuchu. Odkryję tylu wspaniałych ludzi, kultur i obczai... To takie fascynujące i ekscytujące za razem. Wiem ,że te moje marzenia są bardzo idealistyczne i większość z tych "wspaniałych ludzi" to przydrożni menele i żebracy a "obyczaje i kultura" to pewnie sposoby wstrzykiwania sobie amfy w żyłę...
Mimo to czuję się wspaniale leżąc na łóżku w obskurnym moteliku bez wymagań, bez zakazów,
 wolna. 
Przyjemnie jest żyć złudzeniami... 
Nawet nie zauważyłam kiedy oczy same mi się zamknęły. Nie pamiętam co mi się śniło, chyba pierwszy raz od bardzo dawna. 
Obudziłam się z nową dawką energii do życia. Ogarnęłam się w łazience i jak najszybciej opuściłam miejsce swojego noclegu. 
Teraz skierowałam swoje kroki we właściwym kierunku uprzednio pytając się o drogę recepcjonistki. 
Postanowiłam ,że pierwszym miejscem jakie odwiedzę będzie Park Narodowy Nahanni. 
Mama miała mnie tam zabrać, po jej śmierci ojciec stchórzył.
Czas wziąć sprawy w swoje ręce, nie patrząc na innych. 


***

Tak tak mamy kolejny rozdział. 
Podoba Wam się? 
Chciałabym Wam gorąco podziękować za to ,że jesteście. I mimo tego ,że nie komentujecie cieszę się z tego ,że mam Was. 
Waszą zasługą jest poczucie ,że ktoś jednak czyta te mierne wypociny. To naprawdę fascynujące 
KOCHAM WAS! 

A dzisiaj chcę się jeszcze podzielić genialną piosenką ,która zainspirowała mnie do napisania tego rozdziału. (Nie ważne ,że te rzeczy nie są ze sobą w jakikolwiek sposób powiązane xD) 


Moim zdaniem piosenka jest piękna, poryczałam się na niej ;3 
Jeszcze raz BARDZO WAS KOCHAM!
 

Saranghae 

Toto-chan ^^ 

 

1 komentarz:

  1. Jejciu... Jakoś tu trafiłam i....
    Jak ty świetnie piszesz~!!! *o* Historia mi się podoba~~ Chociaż rozdziały mogły byś trochę dłuższe...>3<
    Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej..*^*
    Pisz dalej~!!

    OdpowiedzUsuń